"Trzeba jakoś sforsować ten mur"
-Biegnij! – słyszę krzyk Cat, przepełniony śmiechem. Zeskakuję
z muru i biegnę, w tle słyszę śmiech Cat i mój. Biegnę wzdłuż muru, szukam ręką
wnęki, w której mogę się schować. Jeżdżę dłonią po chropowatej powierzchni,
unikając kolczatki, chyba zdarłam sobie skórę. Nagle moja ręka natrafia na
pustkę, przystaję.
-Tutaj! – wołam do Cat. Jest za ciemno, bym mogła ją
zobaczyć, ale słyszę jak biegnie w moją stronę, a następnie obie wpadamy do
wnęki, śmiejąc się w głos. Cat zatyka mi usta dłonią, a ja jej, bo nie możemy
powstrzymać śmiechu.
Słyszymy
ujadanie psów, zmutowanych genetycznie, chyba z krokodylami. Nie widzą za
dobrze, polegają na węchu, ale wystarczy natrzeć się miętą, by ich zmylić.
Trzeba być idiotą, żeby nie pomyśleć, iż Rebeliant może na to wpaść. Każdy
Rebel będzie próbował przechytrzyć Genetyki. Mi i Cat się udało.
Przebiegają przed nami, a my zgodnie oddychamy
z ulgą. Dopiero teraz odczuwam zmęczenie spowodowane biegiem i wspinaczką na
czterometrowy mur. Mam nieźle podrapane dłonie i podarte spodnie. Cud, że
koszulka uszła z życiem.
-Nie udało się wejść? – pyta mnie Cat. Kręcę głową.
-Nie – krzywię się. – Cholera, gdyby nie te głupie psy,
to już bym była po stronie Bohaterów.
Od
paru lat, wraz z Cat i kilkoma innymi znajomymi, staramy się przejść na drugą
stronę muru. Tam, gdzie wszystko jest idealne, piękne i zadbane, gdzie wszyscy
są dla siebie mili i przytulni. Chcemy tam namieszać, żeby już tak nie było.
Namalować kilka graffiti, prowokować ludzi do złości. Byłaby zabawa. Niestety,
Rebelianci mają sposoby, by młodym, czyli nam, nie zechciało się przejść przez
mur. Zresztą, po tylu próbach, mam wrażenie, że to niemożliwe. Wspiąć się to
byłaby pestka, gdyby nie kolczatka i obdzierające skórę cegły. No i jeszcze te
psy.
-Aura,
jak my teraz wrócimy do sypialni? – pyta mnie Cat. Wzruszam ramionami.
-Możemy tu spać. Psy nam zawyją do snu, a my się ułożymy
na liściach i pięknie zaśniemy – ponownie się śmiejemy.
-Ćśś! – Cat mnie ucisza. Marszczę brwi, sama się przecież
śmiała. – Nic nie słychać.
-Pewnie poszły dalej. Nie wyczuły nas, nie wyczuły zagrożenia.
Chodź – wychodzę z wnęki. Cat nieco się ociąga, zapewne boi się tych Genetyków.
Nie mogę jej winić. Każdy czegoś się boi. Nawet Rebeliant.
-Chodź, Cat – mówię bardziej miękko.
Cat
od zawsze jest słabsza. Jest chuda, krucha, bojaźliwa. Trafiła do Rebeliantów,
bo cieszy się cudzą krzywdą, jak wszyscy tutaj. Jest Rebelem, jak to ładnie
określamy, kimś, kto nie trzyma się zasad. Wyznacza własne ścieżki i trzyma się
ich. Nie słucha się innych, jest wyjątkowo mądra, dlatego się jej trzymam. I
też dlatego, że kiedy tu trafiłam, byłam jak ona. Tchórzliwa. Teraz trudno mnie
wystraszyć, czy tez doprowadzić do płaczu. Za to bardzo łatwo mnie zezłościć.
Razem
ruszamy w stronę Akademii. Akademia Rebeliantów jest domem każdego, kto stracił
rodziców i każdego, z kim rodzice już nie mogą wytrzymać. Każdego nastolatka,
rzecz jasna. Po skończeniu dziewiętnastego roku życia możemy się przenieść do
Miasta Rebeli. Jak byłam mniejsza nazywałam je Miastem Roboli.
Tak,
obie nie mamy rodziców. Rodzice Cat zmarli, gdy zawalił się na nich budynek.
Byli Rebeliantami, ale matka wychodziła z krwi Bohaterów, co tłumaczy
zachowanie córki. Ja zaś nie pamiętam swoich rodziców. Podobno podrzucili mnie
do Rebeliantów, gdy byłam jeszcze niemowlęciem. Nie wiem dlaczego, ale dużo
osób lubi tę wersję wydarzeń.
Gdy
zbliżamy się do Akademii, obie się schylamy jak najniżej. Przechodzimy pod
oknami, wzdłuż ścian, by szybko wbiec na schody i do środka. Krzywimy się, gdy
drzwi głośno skrzypią, chociaż wiemy, że nikt na to nie zwróci uwagi. Tutejsi
dyrektorzy doskonale wiedzą, że młodzi uciekają po nocach. Skręcając w skrzydło
sypialni dla dziewcząt napotykamy się na wielu innych Rebeli. Większość chowa
się w cieniach, kilkoro jawnie chodzi środkiem korytarza, jak ja i Cat. Pewnie
idą do jadalni albo do świetlicy. Nie wolno nam wychodzić z pokoi po
dwudziestej drugiej, ale oczywiście młodzi robią na przekór nawet dyrektorom
Rebeli.
Mieszkamy
z Cat w jednym pokoju, co też jest powodem, dla którego się przyjaźnimy. Góruje
w nim niebieski kolor, mój ulubiony. Są w nim dwa lóżka, ustawione po
przeciwległych ścianach, dwie szafy, dwie etażerki, dwie komody, dwa okna,
wszystkiego po dwa, oprócz łazienki, która jest jedna i drzwi do niej znajdują
się po stronie Cat. Jakby nasz pokój był wiecznie czysty i ktoś stanąłby po
jego środku, miałby wrażenie, że widzi odbicie lustrzane. Obie strony pokoju są
takie same, tak samo ułożone, te same kolory. Jedynie inny brud. I na moim
łóżku leży kocyk, w którym mnie znaleziono. To trochę dziecinne, ale nie mam
serca go wyrzucić. Poza tym jest ciekawy, bo wygląda, jakby był porwany i
zamiast kwadratowego jest trójkątny. No i jest niebieski.
Cat
od razu rzuca się na łóżko i zasypia. Jest druga w nocy, a mi doskwierają
obdarte dłonie. Idę więc do łazienki i obmywam je, a następnie przebieram się w
czyste i całe ubrania do spania. Zazwyczaj to ja wspinam się na mur i ja zawsze
potem mam siniaki i skaleczenia. Drugą osobą jest jeszcze mój przyjaciel Will,
a trzecią Elza. W ostateczności Cat. Pewnie wiele innych młodych próbuje
przejść przez mór i pewnie komuś już się to udało, ale nam niestety jeszcze
nie. Będzie już rok, jak próbujemy się stąd wydostać.
Wracam
do pokoju i siadam na łóżku. Przez jakiś czas wpatruję się w sylwetkę Cat. Jak
na Rebelianta wygląda dosyć spokojnie podczas snu. Kiedyś ssała nawet kciuk.
Bała się, chyba jak każdy nowy Rebeliant tutaj. A do tego wiecznie się
odznaczała. Jest niska, bardzo niska, przez co była gnębiona, ale z czasem
doszło do nas wiele innych niskich ludzi. Poza tym, jak dla mnie, gdy była
młodsza wyglądała uroczo. Jej długie włosy sięgały jej do kolan. Ścięła je, a
szkoda. Jest naturalną blondynką, ale się przefarbowała na brąz, by uniknąć
kolejnego gnębienia. Mogłaby wybrać jakiś bardziej cudaczny kolor, jak różowy
czy zielony, tak jak większość Rebeliantów, ale ona wolała się odznaczać swoją
zwyczajnością. I tak już jest niezwykłe to, że jej oczy są koloru
jasnofioletowych fiołków. Trudno odgadnąć Cat, nikt nigdy nie wie, co chodzi po
głowie tej dziewczynie.
Nawet ja.
Budzę się koło szóstej rano, mocno niewyspana. Moja
kołdra jak zawsze została skopana z łóżka, a poduszka wylądowała w nogach. Nie
potrafię normalnie spać. I oczywiście, pierwsze co zauważam po przebudzeniu, to
czerwony krzyżyk na drzwiach, oznaczający jedynie tyle, że dyrektorzy
dowiedzieli się o naszej nocnej wycieczce.
-Cat! – jęczę, chowając twarz w materac. Dziewczyna budzi
się z mruknięciem. Pewnie też spogląda na drzwi, bo po chwili słyszę jęknięcie.
-Co tym razem? – pyta zaspanym głosem. Powoli zwlekam się
z łóżka i podchodzę do drzwi. Odrywam krzyżyk i odczepiam od niego małą
karteczkę, gdzie jest napisana nasza kara. „Pielęgnacja ogrodu”. Och, nic
nowego.
-To co zawsze – oznajmiam. – Ogród.
-O nie! Od ostatniego razu jeszcze mi paznokcie nie odrosły!
Kiedy
jakiś młody zrobi coś, co nie spodoba się dyrektorom, dostaje kare. Nikt nie
wie, jak te krzyżyki pojawiają się na drzwiach, ale chyba każdy zna już na
pamięć kary. Nie potrafię zliczyć, ile ja i Cat dostałyśmy już kar.
-Cały
czas próbujemy przedostać się przez ten mur i jeszcze nigdy nam się nie udało,
o co chodzi? – pyta Cat z wyrzutem. Wzruszam ramionami i się przeciągam.
-Kiedyś nam się uda, zobaczysz – oznajmiam. Podchodzę do
swojej szafy i wyciągam ubrania na przebranie. – Wstawaj.
Cat kiwa głową, ale nie podnosi się.
Cóż, ja nie mam zamiaru
przedzierać się na stołówkę przez tabun młodych Rebeli.
Idę do łazienki i wchodzę pod
prysznic. Obmywam całe ciało, łącznie z włosami. Wychodzę, przebieram się w
nowe ubrania i biorę się za suszenie włosów. Stoję przed lustrem z suszarką w
ręku, przyglądając się swojej twarzy. Pobyt u Rebeliantów postarza każdego, ale
ja dalej wyglądam jak powinnam. Jak szesnastoletnia buntowniczka. Mam zadrapaną
twarz, ręce i nogi przez wdrapywanie się na mur, przeprawy przez lasy i zajęcia
dla młodych: sztuki walki i tym podobne. Również bladą cerę, bo nie jestem
fanką słońca. Poniszczone końcówki włosów, które ścinam co miesiąc. Zamglonym
wzrokiem wpatruję się w swój własny obraz, czuję się, jakbym była chora. A
przecież nie jestem, jestem po prostu zmęczona. Już kilka tygodni jestem
zmęczona. Najgorsze jest, że u Rebeliantów nigdy nie dają spokoju.
Wychodzę z łazienki,
zamieniając się z Cat.
Nie potrafię powiedzieć, czy
gdybym mogła wybierać, wybrałabym Bohaterów. Na pewno nie podobało mi się życie
w ciągłej zgodzie, bez bójek, bez sztuk walki, bez niczego. A może po prostu
tak myślę, bo przyzwyczaiłam się do życia Rebela. Jednak wiem, dlaczego starsi
Rebelianci cieszą się, gdy opuszczają Akademię. Im jesteś starszy, tym większy
dają ci wycisk i tym bardziej chcesz się stąd wydostać. Nie wiem, co mnie
czeka, gdy opuszczę Akademię. Wiem, że przeniosę się do miasta, które znajduje
się za murem. Czy będę wtedy razem z Bohaterami? Szczerze, wkurzyłabym się.
Tyle starania, by przedostać się do Bohaterów, a tu się okazuje, że wystarczyło
trochę poczekać. Ale po chwili przypominam sobie, że przecież Bohaterowie mają
własne miasto, Rebelianci również. Czyli dalej będę próbować przedostać się za
mur.
Cat wychodzi z łazienki, ma
mokre włosy. Pamiętam, jak zaczęłyśmy razem mieszkać i zdziwiłam się, kiedy nie
używała suszarki. Nie odpowiedziała mi, kiedy pytałam, więc nie robiłam tego
więcej.
Zegarek wskazuje dopiero za
piętnaście siódmą. Poczekam, aż Cat wyschną włosy i razem zejdziemy do
stołówki.
Schodząc na dół nie musimy
przeciskać się przez hordy młodych Rebeli, bo tak wcześnie mało osób schodzi na
śniadanie lub jedzą jeszcze wcześniej. Jest siódma trzydzieści, zajęcia
odbywają się o ósmej. Wszyscy starsi starają się być punktualnie, bo każdy kto przeszedł gimnazjum wie, że lepiej się nie spóźniać.
Najmłodsi, którzy dopiero wchodzą w świat nauki podstawowej mieszkają w
oddzielnym budynku, byśmy nie zrobili im krzywdy. Gimnazja tak samo. Aktualnie
jestem w pierwszej klasie liceum razem z Cat, mamy marzec i za jakiś niecały
miesiąc moje urodziny. Co prawda, nie obchodzę ich, ale ten fakt, że będę mieć
już siedemnaście lat i pozostaną mi tylko dwa lata do przeżycia tutaj. Potem
będę wolna.
Jem małe śniadanie, zazwyczaj
jedną kanapkę, którą się najadam, bo nie jestem przyzwyczajona do śniadań.
Zawsze omijałam, ale nakazano mi na nie chodzić i jest sowicie, bo im starsza klasa,
tym treningi są bardziej wyczerpujące i potrzeba nam sił. Ale mi starczy
kanapka, by przeżyć do drugiego śniadania, na którym zazwyczaj jem płatki.
-A ten znowu siedzi sam –
szepcze do mnie Cat, wskazując na stolik w kącie, po drugiej stronie stołówki. Przy
nim siedzi Gideon. Blondyn, wyższy ode mnie, umięśniony i silny, ale słaby
psychicznie. Nie jest taki jak wszyscy Rebelianci. Osobiście nic do niego nie
mam i naprawdę go lubię, ale nie na tyle, by usiąść z nim przy jednym stole, no
niestety. – Co z nim nie tak?
-Daj mu spokój, Cat – ganię ją. – Może woli samotność?
Jak połowa Rebeli w tej szkole.
-Podobasz mu się.
-Tak, wiem – siadam z Cat przy pustym stole.
Ile
razy przechodząc obok Gideona, ten się rumienił lub chował. Jest nieśmiały, to
zdążyłam zauważyć, i stara się mnie unikać, ale mam z nim lekcje. Szkoda mi go,
zakochał się w kimś, kto nie jest zdolny do kochania.
Po
krótkiej chwili, do naszego stolika przysiadają się Elza i Will. Will ma
podbite oko, przyciska do niego lód. To normalne u Willa. Często chodzi
poturbowany, ale nigdy nie jest to coś poważnego. Co ukrywać, Will jest jednym
z tych Rebeliantów, którzy lubią bijatyki.
-O, Will – mówi nagle Cat, jakby zauważyła coś bardzo
interesującego. Wskazuje na jego twarz. – Masz tu coś. Pod okiem, widzisz?
Will piorunuje ją niezapuchniętym okiem, a Cat się
śmieje.
-Chcieli mu spuścić głowę w kiblu – mówi do mnie Elza,
wskazując na Willa. – Starsi. Nie dał się i poobijał im mordy. – Uśmiecha się
do mnie konspiracyjnie. – Byli tak źli, że gdybym nie przyszła, ten już by nie
żył.
Nie uśmiecham się. Wcale mnie to nie śmieszy. A powinno,
jako że jestem Rebeliantką i powinnam cieszyć się cudzą krzywdą. Ale nie
krzywdą mojego przyjaciela.
Po
śniadaniu zbieramy się na zajęcia. Jakby na złość, pierwsza przypada nam
samoobrona. Nie lubię tych zajęć, nie lubię się bić, bo jestem słaba. Staram
się nie pakować w bijatyki, lubię moją twarz i nie chcę, by była obita.
Samoobronę
prowadzi pan Ashton, nazywany przez mnie i Cat Mega Facetem Na Sterydach. Tak
wygląda i taka jest prawda. Jest bardzo wymagający, jak większość nauczycieli
tutaj. Jest silny, umięśniony, wytrwały, buntowniczy, zażarty, hardy. Jest
przykładem doskonałego Rebela. Ale w zasadzie to mało osób próbuje być taki jak
on. Większość chłopaków na pewno, reszta uważa, że najlepiej być po prostu
buntownikiem i chamem, że to najlepiej oddaje Rebeliantów. Nie do końca się z
tym zgadzam. Rebelianci są wytrwali w dążeniu do osiągnięcia celu, to jeden z
nich pierwszy rozpoczął podział ludu na dobro i zło. Właściwie nie wiem, czym
powinien cechować się prawdziwy Rebel, ale skoro tu jestem, to znaczy, że
jestem odpowiednia i parę moich cech na pewno się zgadza.
Pan
Ashton każe nam się dobrać w pary. Razem z Cat ćwiczymy ciosy i uniki. Nie
idzie nam najsłabiej ze wszystkich, ale na pewno należymy do grupy słabszych. Nagle
ni stąd ni z owąd obok mnie pojawia się Will. Nie chodzi na te zajęcia ze mną i
Cat, więc obie się dziwimy.
-Dzisiaj,
godzina po ciszy nocnej w skrytce pod schodami – oznajmia, nim zdążymy
cokolwiek powiedzieć. Uśmiecha się do nas szelmowsko. – Trzeba sforsować jakoś
ten mur.
Po czym znika tak szybko, jak się pojawił. Wymieniamy z
Cat zdziwione spojrzenia. Will chce obmówić z nami kolejną próbę przejścia do
Bohaterów. Plany Willa zawsze są chore i pokręcone, ale mamy nadzieję, że teraz
będzie inaczej. Tym razem postaramy się bardziej, przejdziemy na drugą stronę.
Trzeba
jakoś sforsować ten mur.
_______________________________________________
Jest rozdział pierwszy :) Piszcie w komentarzach, co myślicie ^^
Super mega zajebiaszcze :D Usuń weryfikacje obrazkową proszę :) zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://znajdz-nasza-droge-w-tej-tajemnicy.blogspot.com/
http://the-madness-of-one-direction.blogspot.com/
Dziękuję i weryfikacja usunięta :) Chętnie wpadnę ^^
UsuńFajne opowiadanie. Będę zaglądać. Właśnie szukałam jakiegoś nowego do poczytania.
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili wpadnij do mnie: http://wyznania-czytelniczki.blog.pl/
Dziękuję, ja również zajrzę :)
UsuńBardzo ciekawe opowiadanie. Zainteresowałam się i na pewno będę wpadać czasem na nowe rozdziały. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^